Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Prolog
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vringi
Michael West, III kreski



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nowhere

PostWysłany: Śro 12:51, 15 Sie 2012    Temat postu:

[ST] 23 grudnia, południe

West przez chwile kiwał głową, po czym spojrzał na dziewczynę i zapytał:
- Co mówiłaś?
Tamta wybałuszyła na niego oczy i w ostatniej chwili zdołał uniknąć ciosu zadanego siatką z zakupami.
- Spokojnie, to był żart. Wtedy, tam byłem po prostu wpieniony.
Złapał się za głowę i westchnął ciężko.
To ciśnienie mnie zabije.
Dziewczyna patrzyła na niego wściekłym wzrokiem. Uśmiechnął się złośliwie i odwrócił tyłem.
- Może nie możesz nazwać mnie przyjacielem, ale jeśli kiedyś potrzebowałabyś pomocy to ja... - przerwał w pół zdania zastygając w bezruchu. - K*rwa! O czym ja znowu pi****le?!? - krzyknął i ruszył biegiem wgłąb miasta, zostawiając za sobą zaskoczoną Flossy.
Dobiegł na róg Usagi Street i Accel Road. Rozejrzał się wokoło, czy nikogo nie ma w pobliży i przeskoczył bramę szkoły. Ruszył biegiem w stronę boiska i gdy już się tam znalazł, skręcił w bok i stanął przed starym łysym dębem rosnącym pod oknem dyrektora podstawówki.
Wdrapał się na nie i usiadł na pochyłej gałęzi spoglądając na niebo.
To miejsce było moim własnym w tej szkole. Tu spędzałem dnie, a czasem nawet noce. Nikt chyba nie wiedział, że tu siedzę.
Odprężam.
Myślę.
Śnie.

Zapalił papierosa i zaciągnął się mocno dymem, krztusząc się nim.
Powinienem wrócić do domu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sprężynka
Mistle Page



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:19, 15 Sie 2012    Temat postu:

[ST, park] 23 grudnia, późna noc/prawie nad ranem

- [link widoczny dla zalogowanych] - powtórzyła, oswajając się z imieniem. - Podoba mi się, Nolan. Mistle Shaley Page. Fajnie.
- Odprowadzić cię? - powtórzył a Mis skinęła głową. W świetle latarni wreszcie mogła dobrze go zobaczyć. Był wysoki, szczupły i wysportowany, o ciemnych, rozwichrzonych włosach i błękitnych oczach.
- Jesteś blondynką - stwierdził głupio, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- Jesteś brunetem!
- Wizualizowałem cię sobie inaczej - usprawiedliwił się, a Page wskazała ręką drogę do jej domu. Szli, gadając o gwoździarkach, wiertarkach, Chadzie w makaronie i innych bardzo inteligentnych rzeczach.
- To tam - pokazała ręką na dom majaczący na końcu ulicy.
- Jaki płot! - zdziwił się Nolan, podchodząc bliżej i ciągnąc siostrę za rękę. - Jesteście więzieni w domu, czy co? Toż to ma prawie dwa metry!
- To z powodu... - nie dokończyła. Zrobiła to za nią Nezira i Sam, którzy rzucili się wściekle do płotu, szczekając i warcząc.
- Ożesz w mordę - wyszczerzył się Knight, przyglądając się dwóm amstaffom. - Twoje?
- Tak.
- Pasujesz do nich.
- Jeden z początku był mojej lekko lalusiowatej siostrzyczki, ale ograniczyła się do nadania imienia. Chyba trochę się go bała.
"Trochę, dobrze powiedziane. Ona zwiała z krzykiem, kiedy tylko zobaczyła Sama. Był małym, słodkim szczeniaczkiem... To co, że niszczył wszystko co spotkał na swojej drodze, pogryzł Jima, rozwalił pół ogrodu i ugryzł ją w nogę tak, że musieliśmy jechać do szpitala. Są takie fajne...".
- Widzisz to okno? - spytała, wskazując na balkon na pierwszym piętrze. - To mój pokój. Wspinam się tam po piorunochronie, bo drzwi są zamknięte zamkiem kodowym i zapisuje się, kto i kiedy je otwierał. Raz była okropna burza, a ja w środku nocy wracałam do Bryce'a. Chciałam zaryzykować i wspiąć się po tym piorunochronie, najwyżej trzepnąłby piorun i prąd poleciałby przez moje ręce. Więc zaczęłam się wspinać i dokładnie wtedy, kiedy już stałam na balkonie i puściłam piorunochron, chcąc przejść przez barierkę, rąbnął ogromny piorun. Niezapomniane przeżycia - zaśmiała się, wspominając, jak włosy stanęły jej dęba. Odgoniła psy od ogrodzenia i zręcznie wspięła się na sam szczyt. Balansując dwa metry nad ziemią, spojrzała na Nolana chytrze. Ten westchnął ciężko i rzucił jej ostatniego cukierka. Łapiąc go, Mistle straciła równowagę i runęła w dół ogrodzenia, do swojego ogrodu.
- O ku*wa - zaklął Nolan. - Żyjesz, Page?
- Żyję, Knight - sapnęła blondynka, gramoląc się z ziemi. - Spadłam w krzaki. Daj jeszcze jednego cuksa, tego zgubiłam gdzieś po drodze.
- Jesteś największą wyłudzaczką cukierków jaką znam - westchnął ciężko, a po chwili przez płot przeleciał jeszcze jeden landrynek. Mis złapała go w locie.
- Dzięki. Dotarł cało i zdrowo. Jako, że zeżarłam ci dziś ze 30 cukierków, jeśli jeszcze kiedyś cię spotkam, opowiem ci, czy złapali mnie po drodze. I dlaczego zwiałam.
- Stoi - odpowiedział zza płotu. - Dobranoc, uciekinierko.
- Dobranoc, Nolan - odpowiedziała Mis, ale nie była pewna, czy jeszcze ją usłyszał, bo była już przy samym budynku, wspinając się na piorunochron. Kiedy ściskając cukierka, stanęła na balkonie, obserwowała dwa cienie na rozświetlonych latarniami ulicach. "Idą mniej więcej w stronę przystani", zdziwiła się, wracając do pokoju. Świtało. W południe, kiedy się obudziła, dawno już zapomniała o dziwacznej eskapadzie na nabrzeże.

[ST, dom Mis] 23 grudnia, południe/popołudnie

Ktoś wściekle załomotał w drzwi, doprowadzając Mis do szału.
- Co zaś?! - krzyknęła rozeźlona, gramoląc się z łóżka. "Wszystko mi się śniło, prawda? Nie byłam w nocy w parku, nie spotkałam jakiegoś pedofila, który nie był pedofilem, nie wywaliłam go, uprzednio doświadczywszy halucynacji potworka. I nie zeżarłam tyle cukierków, prawda?", pomyślała i w tym momencie jej wzrok padł na landrynka na szafce nocnej.
- Cytrynowy. Tyle dobrze.
- MISTLE PAGE, OTWIERAJ WRESZCIE!
"Mój chwyt! To ja się zawsze drę jej pełnym imieniem!".
- Właź - mruknęła, otwierając zamek i wpuszczając siostrę, która rozejrzała się z przerażeniem po pokoju.
- Miałaś posprzątać.
Pokój młodszej Page był dość sporym pomieszczeniem, o metrażu około 35m2. Znajdowało się tam duże okno oraz wyjście na balkon - a wszystko naprzeciw drzwi na korytarz. Po lewej były drugie drzwi, prowadzące do prywatnej łazienki Mis.
Szafa była otwarta i stanowiła kłębowisko wszelkiego rodzaju rzeczy do ubrania, jakie wymyśliła ludzkość - od czarnego, koronkowego gorsetu do workowatych ogrodniczek. Mis miała nawet własną deskę do prasowania i żelazko (oba spoczywające obok szafy), bo rzadko kiedy udało się jej stamtąd wyciągnąć coś niewymiętego. Dalej stało biurko, doszczętnie przykryte opakowanymi prezentami, a obrotowe krzesło było obwieszone ubraniami z ostatniego tygodnia. Półki na książki, biegnące przez całą jedną ścianę były ciasto wypełnione, ale i tak całą podłogę zawalały ich stosy i chybotliwe wieżyczki. Chyba tylko jedna Mis potrafiła wyciągnąć książkę ze środka, nie rozwalając całej konstrukcji. Obok drzwi wejściowych stał Ołtarzyk, a kiedy tylko Mis zauważyła, że jej siostra tam patrzy, uśmiechnęła się mściwie. Ray też poczuła, że zrobiła błąd. Że Mis znów będzie nieugięta i znów każe...
- Klękaj!
- Mistle, to głupie.
"Wnerwiona. Używa pełnego imienia".
- Klękaj, mówię - Ray niechętnie padła na kolana, zbliżając się do Ołtarzyka. Początkowo Mis zamierzała urządzić Ołtarzyk w łazience, uprzednio wywaliwszy stamtąd wszystko, co z łazienką się kojarzy, ale Nea, matka, powiedziała, że to szaleństwo.
Tak więc Ołtarzyk znajdował się w pokoju.
Był to ładny, czarny, bogato rzeźbiony stół nakryty idealnie wyhaftowanym obrusem z wizerunkiem Hogwartu. Mistle zapłaciła za sam obrus jakieś 200$. Dalej, nad stołem, wisiała również czarna (wszystkie meble w pokoju Mis były czarne lub białe) zamykana szafeczka. Na jej drzwiczkach wisiał rysunek.
Harry'ego Pottera, ma się rozumieć. Trio, uściślając
Pod szafeczką zamontowano niedużą deskę, powierzchnią nieznacznie wychodzącą poza wiszącą nad nią szafkę - wyglądało to tak, jakby miała większą podstawę. Na desce paliły się świeczki, co tworzyło z szafeczki dziwaczne tabernakulum.
- Formułka.
- Mistle, ja...
- FORMUŁKA! - wrzasnęła blondynka z furią, chwytając ją za głowę i przyciskając do stopni (dziewczyna zatrudniła fachowców do zrobienia jej czterech betonowych stopni).
- Uznaję wyższość serii Harry'ego Pottera nad Zmierzchem...
- DALEJ! - wrzasnęła głośniej, upajając się rozpaczą siostry, największej fanki Zmierzchu na całym świecie. A może nawet i w kosmosie.
- ...wyższość Harry'ego nad Jacobem...
- Dalej!
- ...Draco nad Edwardem...
- Edłordem, siostro, Edłordem! - upajała się jej szlochem i dygotaniem, kiedy siostra, wedle własnej opinii, bluźniła przeciwko jej ukochanej sadze, powtarzając przekręcone imię głównego bohatera.
- Oraz... oraz wyższość Hermiony nad Bellą... Malfoyów nad Cullenami...
- Dalej.
- ... Rona nad Jasperem... Neville'a nad Emmetem...
- Dalej - jej pełen rozpaczy głos i cała dalsza litania na temat wyższości HP nad Zmierzchem była jej triumfem, pieściła jej uszy, ilekroć jej siostra zabłądziła w temat Harry'ego Pottera, albo choćby spojrzała na coś z nim związane.
- Oraz wyższość Hogwartu nad Forks i Hogsmeade nad Volterrą - zakończyła długą litanię. Wtedy Mis puściła ją, ale sadystyczny uśmiech nie schodził jej z warg, kiedy Ray zaszlochała, wychodząc z pokoju.
"Cudowne. Cudowne", pomyślała, ostrożnie ścierając pyłek kurzu ze stołu. Stał tam cały komplet szachów czarodziejów, niezliczona ilość figurek, koszulek (łącznie 21), gadżetów, kostiumów, replik różdżek, ekskluzywnych wydań DVD z filmami, nagrane wszystkie wywiady jakie przeprowadzono z kimkolwiek związanym z produkcją, albumy z ilustracjami z każdej wersji językowej która powstała, a nawet wszelkimi fanowskimi rysunkami, które z uporem maniaka śledziła w internecie...
Ale najważniejsze i tak była szafeczka.
Siedem książek. Siedem wydań deluxe. Siedem podpisów J.K Rowling.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sprężynka dnia Śro 13:21, 15 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A.
Louis Black, II kreski



Dołączył: 30 Kwi 2012
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:42, 16 Sie 2012    Temat postu:

[Paryż] 23 grudnia, ranek.

Louis obudził się w salonie. Na fotelu spał Rudzielec. On wstał i ruszył do kuchni.
Wczoraj wrócił późną nocą do domu. Po zjedzeniu lodów snuł się po ulicach miasta.
Właśnie nalewał sobie wody i otwierał swojego laptopa.
– Hym… To kiedy wracamy? – przeglądnął tabelę lotów. Odnalazł jeden, który mu dopowiadał. - Tak, tym! – po czym zagrzewał. - Na miejscu powinniśmy być po południu.
Zjadł śniadanie i sprawdził telefon. Otrzymał odpowiedź od Celty i mamy.
Następnie zaczął przeglądać strony internetowe. Rudzik pojawił się w kuchni.
-Tak Rudzielec? –po tych słowach zamachnął się ręką i przez przypadek szklanka spadła z blatu, jednak nie usłyszał dźwięku tłuczonego szkła. Poruszył ręką po raz drugi, jak w geście złapania jej. Spojrzał na bok, a naczynie zatrzymało się w połowie lotu.
– O w mordę. Świetnie – po tych słowach podłożył rękę i odmroził przedmiot.
Później ruszył pod prysznic. Przebrał się i stał właśnie przed drzwiami frontowymi.
– Świąteczne zakupy w Paryżu, dzień drugi.

***
Po owocnym dniu zakupów i przyglądaniu się zaśnieżonemu Paryżowi siedział już w samolocie ściskając w dłoniach pierwsze, francuskie wydanie Alicji w Krainie Czarów.
Wielka machina już lądowała, a słońce było już dobrze ponad horyzontem.
„Dwunasta.”

***
– Mamo! Tato! Wróciłem!
- Świetnie Louis. A teraz chodź mi pomóż! – odezwał się damski głos. Chłopak skierował się w stronę kochani.
– Mam pozdrowienia…
- Od?
– Pani Chloé. Tak, tak. W Paryżu było świetnie.


___
Dziękuję za pozostawienie dla mnie prologu. :3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez A. dnia Czw 17:47, 16 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
RPG
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin