Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

P1: Em vs. Cukierkowa

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
Nasza twórczość
/ Pojedynki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Poison
Lily Wilkes, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:20, 13 Lip 2012    Temat postu: P1: Em vs. Cukierkowa

Pojedynkują się: Em vs. Cukierkowa
Tytuł: Dowolny
Forma: Dowolna, ale nie parodia
Długość: minimum 1,5 strony, maksimum 3 strony, rozmiar czcionki 12
Temat: Losy wybranej osoby (z wyjątkiem Sama) po ETAP-ie. Wersja kopuła opadła, dorośli wrócili bla bla bla.

    Tekst 1
    Projekt Kasandra. Obiekt 1-01. Numer testowy GV - 788


Wpatruję się tępo w szybę, obojętnie spoglądając na mijające nasz samochód inne pojazdy. Drzewa rozmazujące się przed moimi oczami. Niebo pełne ciemnych chmur, do których zbliżamy się zbyt szybko. I faktycznie, po kilku minutach widok zamazują mi spływające po szybie krople deszczu.
- Spodoba ci się w Nowym Jorku. To duże miasto. - zapewnia mnie Hazel, odwracając się do tyłu i posyłając mi krzepiący uśmiech.
- To prawda. - odpowiadam bez zastanowienia, marszcząc brwi. Hazel zaciska usta, obrzucając mnie lekko zaniepokojonym spojrzeniem. Tak, Hazel lubi udawać że się o mnie martwi. Wiele osób naśladuje Hazel, także udając zmartwionych. „Czy temu chłopcu już się poprawiło? Biedny chłopiec, tyle przeżył”. Hazel wciąż traktuje mnie jak dziecko, mimo że niedługo skończę szesnaście lat.
To ona zabiła Prawdomównego Toto. Zamordowała chorą cząstkę mnie, zostawiając wrak człowieka. Toto. Sam Toto. Nie Toto Prawdomówny. Nie Obiekt 1-01. Żadnego numeru testowego.
Po prostu Toto.
Gdy bariera opadła, nikt nie mógł w to uwierzyć. A ja wiedziałem, że to prawda. Koniec ETAP-u nadszedł, a życie toczyło się dalej.
Wyprowadzka do jednego z największych miast w Ameryce jest pewnego rodzaju, swoistą terapią. Kazano mi przebywać z ludźmi. Kazano mi bywać w miejscach publicznych. Kazano mi...
Tyle rzeczy mi kazano.
- A może włączę twoją muzykę, co? - pyta Hazel.
Wiem, że nie odczepi się, dopóki nie przystanę na jej propozycję, więc wzruszam ramionami, podając jej moją starą mp3.
Ona myśli, że zastąpi Spidey'a.
Hazel podłącza sprzęt i wkrótce na cały samochód rozlega się piosenka Hollywood Undead, „Been To Hell”. Niezwykle trafiony tytuł, to muszę przyznać.
- Niech pani nie ścisza. - proszę cicho. - Ale może pani zgłośnić.
Hazel mamrocze coś pod nosem, jednak spełnia moją prośbę.
Hollywood Undead. To taki mały szczegół, a jednak wszystko do mnie wraca. Projekt Kasandra. Darla. I ja. Prawdomówny Toto z długimi, czarnymi włosami. Toto w czarno-białej koszulce z wizerunkiem zespołu Hollywood Undead. Toto i Sam. Toto i Dekka. Toto i Komputerowy Jack. Toto i Nutella...
- Toto?
Toto i Spidey.
- Toto!
Spidey. Jego głowa. Spalona. Spidey. Mój jedyny towarzysz.
- KŁAMIESZ! - wybucham, rzucając się na tylnym siedzeniu. - Wszyscy kłamiecie! Okłamaliście mnie! Mówiliście, że zapomnę! Wy wszyscy! KŁAMCY!
Hazel przeklina, zjeżdżając na pobocze. Wychodzi z samochodu i otwiera tylne drzwi.
- Już. Spokojnie. Wszystko już w porządku. - mamrocze, wpychając mi do ust tabletki uspokajające.
A ja wiem, że ona kłamie.

***

Siedzę w swoim nowym pokoju, zaciskając pięści.
- Tak, był jednym z ocalałych... - dochodzi mnie głos Hazel z drugiego pokoju. Zbliżam się do ściany, przykładając ucho. - Tak, bariera...
- W jakim stanie był chłopiec? - pyta drugi głos.
- Okropnym. Przed pojawieniem się tej... kopuły zabrano go od rodziny i umieszczono...
Gwałtownie szarpię głową, uderzając się w ścianę.
- Auu...
- Jego rodzice? - pyta obcy głos, który brzmi jednak inaczej niż ten poprzedni. Z pewnością należy do mężczyzny.
- Nie wiadomo. Cóż, z pewnością już się nie odnajdą, nie po tylu latach. Zamknęli go tam, gdy miał jedenaście lat, a potem przez rok siedział w samotności.
Uśmiecham się smutno. Po ojcu zostało mi tylko jedno wspomnienie. Ryby i jezioro Isabella, nad które czasem mnie zabierał.
A poza tym pustka. Nie pamiętam zbyt wiele, nie po praniu mózgu które urządzili mi po opadnięciu bariery.
- Potem umieściliśmy go w psychiatryku. Na prawie cztery lata. Mija miesiąc, odkąd próbuje normalnie żyć.
- A objawy...
- Rozmawiał z niewidzialnym przyjacielem, którego nazywał Spidey. Wtrącał się co chwilę do rozmów, twierdząc że wie kto mówi prawdę, a kto kłamie.
Zaciskam zęby, próbując powstrzymać się przed wbiegnięciem tam i powiedzeniem im paru słów prawdy.
Tak, pamiętam. Pamiętam te wszystkie pytania. Terapie. Kolejne pytania. I kolejne. Cztery lata w psychiatryku. Dla mnie to były tylko kolejne testy.
- Ale ja uważam, że on nadal powinien się leczyć. By żyć normalnie.
Czy naprawdę tego chcesz, Hazel? Nie, dostajesz kupę kasy za kolejny eksperyment.
Czy moje życie już do końca będzie niekończącym się eksperymentem, mimo że nie jestem już żadnym Obiektem 1-01? Wychodzi na to, że tak.

***

Plaża w Nowym Jorku jest całkiem fajna, zwłaszcza wieczorem, gdy można popatrzeć sobie na zachodzące słońce. Niebo jest wtedy takie pomarańczowe. A pomarańczowy to taki sympatyczny kolor.
- Toto?
Mia biegnie w moją stronę, po drodze upadając na piach. Wzdycham, podając jej rękę. Mia uśmiecha się do mnie.
Uśmiech Mii jest piękny. Pełny sympatii i szczery. Lubię Mię z paru powodów.
Przyjechała do Nowego Jorku z Europy, niecałe dwa miesiące temu i nie słyszała o barierze. A nawet jeśli coś o niej przeczytała, to nie wie że tam byłem, nie wie że to wszystko przeżyłem.
Mia nie zadaje pytań, Mia mnie nie męczy. Gdy płaczę, po prostu próbuje pocieszyć, nie pytając o powód. Gdy śmieję się, jedząc Nutellę prosto ze słoika, śmieje się razem ze mną, mimo że nie wie o co chodzi. Nie jest skomplikowana jak inni i nie ma za sobą żadnej chorej przeszłości.
- Szukałam cię u ciebie. Ale cię tam nie było. - mówi oskarżycielsko Mia.
Logiczne.
- Coś ty.
- A Hazel pochwaliła się, że pracujesz teraz w Starbucks! Gratuluję, Toto. - twarz Mii rozpromienia się.
- Dziękuję.
- Toto, uśmiechnij się! Ta praca nie jest taka zła, a od czegoś trzeba zacząć.
- To prawda. - mówię i po chwili krzywię się, słysząc co powiedziałem.
- Na dodatek niedługo są twoje siedemnaste urodziny. - dodaje Mia. - Minął rok, odkąd się tu przeprowadziłeś, prawda? - pyta, i nie czekając na odpowiedź zadaje kolejne pytanie. - Gdzie mieszkałeś wcześniej? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
Nie odpowiadam, zastanawiając się czy mogę jej powiedzieć.
- W szpitalu psychiatrycznym. - wyznaję po kilku minutach ciszy.
Mia przygląda mi się uważnie.
- Super. - odzywa się po chwili. - Dlaczego?
Milczę. Znów nie przewidziałem jej reakcji. Uśmiecham się, dochodząc do wniosku że jednak nie znam Mii do końca.
- Przepraszam, z pewnością chcesz o tym zapomnieć.
Idę naprzód, biorąc ją za rękę. Wchodzimy do wody, spoglądając w purpurowe niebo.
- Nie. Nie mogę już od siebie odsuwać tych wspomnień, choć oni wszyscy by tego chcieli. Oni nie chcą bym pamiętał co zrobili ze mną w Evanston.
A potem opowiadam jej o wszystkim. O Perdido, o testach, o mocy, którą posiadałem, o naszym bohaterze – Samie, o Decce potrafiącej usuwć grawitację, o Jacku płaczącym przy laptopie. O Nutelli, Tramonto i ciemności. O Dianie i królu Cainie. O barierze, o Astrid. I o Darli która utkwiła w ścianie. Opowiadam jej o książkach, które czytałem przez rok samotności. Opowiadam jej o głowie Spider-mana, którą spalił Sam. Opowiadam o jego laserowych dłoniach.
Opowiadam o dniach, w których wszyscy traciliśmy nadzieję. Opowiadam o tych, w których naszą jedyną nadzieją były słoneczka Sammy'ego.
Opowiadam dalej. O samotnych dniach, o dniach pełnych smutku, a także o tych całkiem szczęśliwych.
Moja opowieść dobiega końca, a Mia milczy, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami. Potem wybucha śmiechem.
- Żartujesz.
- Tak. - odpowiadam, uśmiechając się.
Lepiej niech myśli, że to żart. Lepsze dla niej będzie życie w kłamstwie.
A ja w końcu godzę się z prawdą. Ironią jest to, że jestem jednym z ostatnich, którzy nie potrafili się z nią pogodzić. Akurat ja. Ja, Prawdomówny Toto.

***

Trzymam niepewnie telefon w dłoni, zastanawiając się do kogo mogę zadzwonić. I na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba, ta, która mnie uratowała. Wybieram numer i przykładam słuchawkę do ucha.
- Halo?
- Cześć, Sam. - witam się z nim cicho. - To ja...
- Toto.
- Tak, ja...
- Jak ci się układa życie w wielkiej metropolii? - pyta Sam wesoło, a ja rozluźniam się.
- Jest w porządku. Wiesz, dużo ludzi.
Sam wybucha śmiechem.
- Tak, tego potrzebujesz. Cieszę się że z tego wyszedłeś.
- Z tego szaleństwa? Tak, ja też się cieszę, ale, Sam...
- Tak?
- Oni myślą że ja zapomniałem. A ja pamiętam.
- Wszyscy pamiętamy, Toto.
- A Hazel jest o tym święcie przekonana. Myśli, że jej się udało. Kocha swój nowy dyplom, który dostała za dobre osiągnięcia w dziedzinie psychiatrii, wiesz?
- Myśli, że nie pamiętasz. - powtarza chłodno Sam. Wiem, o czym myśli. Zastanawia się, jak można zapomnieć.
- Tak. Ona naprawdę w to wierzy, Spidey.
Sam przez chwilę milczy.
- Jestem Sam, pamiętasz, Toto?
- Tak, wiem. A co powiedziałem? - pytam, marszcząc brwi i przeglądając od niechcenia komiks z Spider-manem.
- Nic takiego. - odpowiada Sam.


    Tekst II
    Za szybko

Nagle bariera opada. Ludzie wokół mnie krzyczą z radości. Otacza mnie tłum ludzi. Dorośli, dzieci. Wszyscy rozmawiają. Rozglądam się. Nigdzie nie widzę moich rodziców. Co z nimi? Dlaczego ich tu nie ma?
Dostrzegam osobę zbliżającą się do mnie. Ma w reku strzykawkę. Podchodzi i wbija mi igłę w ramię. Nagle czuję się otępiała. Upadam.
***
Kiedy się budzę jestem w pomieszczeniu o śnieżnobiałych ścianach. Leżę na łóżku, podobnym do szpitalnego, podłączona do dziwnych urządzeń, monitorujących każde uderzenie mojego serca.
Czuję niesamowity ból głowy. Mam wrażenie, że za chwilę umrę.
Do sali wchodzi kobieta, również ubrana na biało.
- Brianno, chodź. – mówi miłym głosem.
- Co?! Gdzie ja jestem?! – krzyczę zdezorientowana.
- Nie musisz wiedzieć. Po prostu chodź. – próbuje uspokoić mnie kobieta.
W końcu się zgadzam, a ona zaczyna majstrować przy urządzeniach.
Chwilę później wychodzę z nią, odpięta od całej aparatury. Idziemy korytarzem, który wydaje się ciągnąć w nieskończoność.
W pokoju, do którego właśnie wchodzimy stoi mężczyzna. Ubrany na biało, a jakżeby inaczej. Cały pokój również jest biały. Coraz gorzej czuję się od tego koloru.
Mężczyzna każe mi stanąć na bieżni i znów podłączają mnie do jakiejś maszyny.
- Biegnij. – mówi, przyciskając przyciski i sprawdzając kontrolki na urządzeniu.
Zaczynam truchtać. Ale, po co ja to robię? Jestem Brianna. Bryza. Zdążyłabym im uciec.
Po chwili zastanowienia rezygnuję. Boję się ich. To dziwne, przecież nie boję się nikogo. Właściwie to, nie bałam się. Kiedyś.
- Musimy jak najbardziej rozwinąć tę zdolność. – słyszę szept.
Ktoś przytakuje i podchodzi znów do mnie i krzyczy widząc, że przerwałam bieg.
Posłusznie zaczynam powoli truchtać.
- Szybciej. – powtarza co chwilę mężczyzna.
- Ale… Ja… Nie mogę… - dyszę.
- Szybciej!
Co próbują osiągnąć? Czego ode mnie chcą? Wiem, że jeśli przeciwstawiłabym im się mogliby mi coś zrobić. Więc biegnę. Tak szybko jak mogę. Ale teraz nie jestem Bryzą. Brianna, zwykła dziewczyna – to ja. Nie biegam z nadludzką prędkością.
- Szybciej! – krzyczy mężczyzna. – Nie słyszysz?!
Kiwam głową, choć nie jestem już taka szybka. Biegnę tak szybko jak potrafię, ludzie kręcą się wokół mnie ciągle wciskając guziki. Próbuję przyspieszyć, ale nie mogę. W końcu wykończona zsuwam się z bieżni i padam na ziemię.
- Wstawaj! – dobiegają do mnie krzyki.
Nie zwracam na nie uwagi. Leżę na ziemi. Docierają do mnie jedynie ciche szepty.
- Niepotrzebna.
Tracę przytomność.
***
Kiedy otwieram oczy widzę las. Wysokie drzewa. Ogromne krzewy. Wielkie skały.
„Biegnij” – słyszę tylko głos w głowie.
Wstaję i ruszam przed siebie. Znów biegam tak jak dawniej. Co się stało?
Zaskoczona prędkością uderzam w drzewo. Dobrze, że nie biegłam tak szybko jak potrafię.
- Jest tu ktoś?! – wołam tak głośno jak potrafię.
- Musisz biec. – mówi się dziwny głos nie dobiegający z żadnego konkretnego miejsca.
Biegnę. A w głowie słyszę tylko szum. I jedno słowo. „Szybciej.” Przyspieszam coraz bardziej. Raz ledwie mijam skałę.
Szum się nasila. Głos brzmi coraz groźniej. „Szybciej, szybciej, SZYBCIEJ!!!” Staję zmęczona i rozglądam się wokół siebie. Nie mogę. Nie potrafię. Nie jestem nieustraszona. Boję się postawić choćby jeden krok.
Siadam na ziemi. Głos znikąd każe mi wstać. Nie słucham się. Nie mogą mi nic zrobić. To nie Gaiaphage. To tylko ludzie. Tylko ludzie.
Po moich policzkach powoli płyną łzy. Kim ja jestem? Nie jestem dawną Brianną. Nie jestem Bryzą. Jestem nikim. Nie mam osobowości.
Jestem nikim. Kiedy mam biec, biegnę. Jestem podporządkowana ludziom. Nie mam własnej woli. Słaba, samotna, uwięziona. To ja.
- Biegnij! – rozkazuje głos zza moich pleców. – Wstawaj! Teraz!
- Nie. – odzywam się cicho. – Nie! – powtarzam głośniej.
- Już!!! – wrzeszczy ktoś. – W tej chwili!!!
Powoli wstaję. Ruszam do przodu. Nie jestem w stanie tak biec w nieskończoność. Ale na razie muszę dać sobie radę.
Nagle przede mną wyrasta ogromne drzewo. Wykorzystuję całą siłę, która we mnie została, by zahamować. Upadam. Kolanami ryję miękkie podłoże.
Jęczę i podnoszę się z ziemi. Otrzepuję brudne łydki i wracam do poprzedniej czynności. Podążam dalej, choć nogi bolą mnie jak nigdy. Zauważam strużkę krwi płynącą po lewym kolanie. Staram się uspokoić, choć moje serce bije jak szalone, a oddech mam bardzo płytki.
Staję, by zaczerpnąć powietrza. Ręką opieram się o drzewo. Ale głos znów przypomina mi o tym, że mam biec.
I nagle coś się dzieje. Nie wiem jak, kiedy i dlaczego wyrosła przede mną skała. Wyrosła to odpowiednie określenie, gdyż kamień pojawił się znikąd. Po prostu. Ale takie wyrastające skały są niebezpieczne.
Próbuję hamować, ale jestem za blisko. Nie zdążyłabym nawet jeśli byłabym tysiąc razy mocniejsza. Walę o skałę z prędkością nieco tylko mniejszą od prędkości pocisku. Przed oczami widzę jedynie ciemność.
To koniec superszybkiej Bryzy. I koniec Brianny. To mój koniec. Ostatnią rzeczą jaką widzę są dwa słowa.
Za szybko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sprężynka
Mistle Page



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:31, 13 Lip 2012    Temat postu:

Jej, jak ja się cieszę, że wreszcie jest co oceniać Smile

TEKST 1:

Styl: 1,5. Uważam, że tekst pierwszy zawiera bogatsze słownictwo i przez to wydaje się jakiś bardziej... rozgarnięty. Poza tym lepiej się go czyta, płynie się przez zdania, jest w tym jakaś miękkość, taka delikatna, niewymuszona.
Zgodność z tematem: 1,5. Przedstawia losy bohatera w sposób o wiele szerszy niż niż tekst 2, niemniej jednak oba trzymają się tematu, więc zdecydowałam się przydzielić po równo.
Fabuła: 1,5. Jak już wspominałam: dłuższe, bardziej rozbudowane. Więcej faktów, więcej... w ogóle więcej. Podoba mi się bardzo fakt, że tekst 1 jest bardzo charakterystyczny dla opisywanego bohatera, bardzo odzwierciedla jego sposób bycia.
Błędy: 0,5. Nie jestem pewna czy dobrze mówię, ale wg mojej pani od polskiego, jeśli kończymy zdanie w dialogu kropką, to po myślniku, kolejne słowo, np. powiedział, powinno być z dużej litery, a tutaj jest z małej. Nie wiem jednak, czy dobrze mówię, a jako, że tekst jest zasadniczo poprawny, daję po równo. Nie widzę ortów, przecinków chyba też nie brakuje. Stylistycznie wszystko fajnie i składnie. Trzyma się też faktów z GONE.
Dodatkowo: 1 Ten punkt chciałabym przyznać temu tekstowi. Jest w nim jakaś lekkość i czytając te wszystkie wtrącenia charakterystyczne dla Tota (Spidey, ona na prawdę w to wierzy...) mimowolnie się uśmiechałam.
Calość: 1 Mam się powtarzać, jak bardzo mi się podoba? Very Happy
Punkty (razem): 7


TEKST 2

Styl: 0,5 Jakiś taki... toporny. Nie ma w nim tej lekkości zauważalnej w tekście 1.
Zgodność z tematem: 1,5 Oba tak samo zgodne.
Fabuła: 0,5 Nie zrozumiałam za bardzo tego głosu, niby jest, niby sama ona nie wie, czym on jest, ale jakoś mi to nie spasowało. I ta skała, która wyrosła z ziemi o.O I o co chodzi z tym, że raz moc jest, a raz jej nie ma? Jak Bryza się wydostała?
Błędy: 0,5 Dałam po równo, ale gdzieniegdzie brakuje mi przecinków.
Dodatkowo: 0 Niestety, nie dałam punktu. Nie dlatego, że tekst 2 mi się nie podoba. Dlatego, że tekst 1 bardziej zasłużył i jest bardziej spójny. Poza tym tutaj brakuje mi tej wojowniczej Bryzy. I przeszkadzają mi troszkę te niedomówienia - chodzi mi głównie o moc, która raz jest, a raz jej nie ma. Sam moment opadnięcia bariery też mi średnio pasuje. Jest trochę wymuszony, mogłaś go równie dobrze ominąć.
Całość: 1 Szkoda, że tak mało wyjaśnia i jest taki krótki. Dałam mniej za... ech, znów się powtórzę... Dobra, za to, co wspomniałam wyżej. Plus fakt, że przed śmiercią widziała przed oczami słowa. Czy nie byłoby naturalniej, gdyby to były jej myśli?
Punkty (razem): 4


Mogę jeszcze dodać coś od siebie? Dobra, nieważne, i tak dodam Very Happy
Myślę, że wiem, czyj tekst jest czyj. Chcę jeszcze dopowiedzieć, że mimo tego, że jedynka dostała 3 pkt więcej niż dwójka, to dwójka nie była zła.
Po prostu... zachwyciła mnie jedynka.
Gratuluję obu autorkom, bo odwaliłyście kawał dobrej roboty. A doświadczenie nabyte tutaj... Na pewno zawsze się przyda Very Happy
I już boję się na mój własny pojedynek z Em Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison
Lily Wilkes, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:04, 13 Lip 2012    Temat postu:

Styl
T1: 1,25
T2: 0,75

W tekscie I styl jest bardziej spojny, szybko sie czyta. W II mam wrazenie, ze w niektorych miejsach zamiast przecinkow autorka powstawiala kropki. Takie krotkie zdania calkiem niezle pasuja w niektorych momentach tekstu, ale jest ich zdecydowanie za duzo.

Zgodnosc z tematem
T1: 1,5
T2: 1,5

Trudno, zeby cos sie z tematem nie zgadzalo, bo bylo dosc przejrzyscie napisane co, jak i gdzie. Obie panie zaprezentowaly postacie po opadnieciu bariery, w normalnym swiecie, tak jak mialo byc.

Fabula
T1: 1,25
T2: 0,75

Oba pomysly byly fajne i tak samo mi sie podobaly, chociaz fabula w jedyneczce zostala bardziej rozwinieta, wiec leci wiecej punktow.

Bledy
T1: 1
T2: 1

Teksty napisane raczej bezblednie.

Dodatkowo
T1: 0,6
T2: 0,4

Tutaj musze troche punktow rzucic, bo cos podobalo mi sie w obu tekstach. Jedyneczka za puente i calosc, dwojeczka za tytul idealnie pasujacy do miniaturki.

Calosc
T1: 1,25
T2: 0,75

Mimo wszystko bardziej przypadl mi do gustu pierwszy tekst, choc oba byly niezle. W dwojce watki wydaly mi sie jakies niedokonczone, nie wiadomo o co do konca chodzilo z ta znikajaca moca, ogolnie moglas sie bardziej rozpisac. Oceniac wasz pojedynek bylo mi trudno z racji, ze macie calkiem odmienne style, a w takim przypadku ciezko mi bylo odniesc sie do jakiegos konkretnego wzoru. Boleje tylko nad tym, ze w drugim tekscie, autorka nie wykorzystala calego pola do popisu! Wiecej opisow, bardziej rozbudowane dialogi, to jest to!

Punkty (razem)
T1: 6,85
T2: 5,15


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wildness
Christelle Whitemore, III kreski



Dołączył: 03 Maj 2012
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gniezno

PostWysłany: Nie 17:30, 15 Lip 2012    Temat postu:

STYL:
T1 - 1,5
T2 - 0,5

Pierwszy tekst zawiera bardziej bogate słownictwo, jak i opisy, które idealnie wplatają się między resztę tekstu. Drugi tekst natomiast zawiera zbyt krótkie zdania i przez to źle czyta się całość.

ZGODNOŚĆ Z TEMATEM:
T1 - 1,5
T2 - 1,5

Daję po równo, gdyż oba teksty jak najbardziej zgadzają się z postawionym tematem.

FABUŁA:
T1 - 1,5
T2 - 0,5

Fabuła w pierwszym tekście bardziej mi się spodobała, co nie znaczy, że autorka drugiego tekstu nie miała dobrego pomysłu. Poprostu w pierwszym lepiej został rozwinięty problem zawarty w temacie.

BŁĘDY:

T1 - 1
T2 - 1

Zdażyły się małe błędy interpunkcyjne, lub literówki, ale każdemu się zdaża, tak więc dałam obydwóm tekstom równą liczbę punktów. Większych błędów nie zauważyłam.

DODATKOWO:

T1 - 0,5
T2 - 0,5

W pierwszym tekście bardzo spodobały mi się opisy krajobrazu. Wprowadzały w świetny nastrój i pozwoliły doskonale wyobrazić sobie daną sytuację. Natomiast w drugim bardzo dobrze zostały opisane uczucia bohatera.

CAŁOŚĆ:

T1 - 1,25
T2 - 0,75

Oba teksty były naprawdę dobre, ale mimo tego bardziej spodobał mi się tekst pierwszy. Świetne opisy krajobrazu, rozbudowane dialogi, bardzo fajny pomysł. Wiem, że to niemożliwe, gdyż tekst napisany był na rzecz tej 'gry', to chętnie skusiłabym się na ciąg dalszy. Natomiast drugi tekst trochę dziwnie(?) się skończył. Nie podobał mi się ten pomysł z literami. Nadal nie wiem, o co chodziło z tym bieganiem po lesie. Jak bohaterka się tam przeniosła? I dlaczego pod jej stopami nagle 'wyrosła' skała? Te rzeczy nadal są dla mnie nie zrozumiałe. Mimo tych uwag, tekst był naprawdę dobrze napisany, ale do gustu bardziej przypadł mi tekst pierwszy.

PUNKTY (razem):
T1 - 7,25
T2 - 4,75


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wildness dnia Nie 17:30, 15 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Helen!
Nolan Knight, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chyba Świnoujście.

PostWysłany: Nie 17:51, 15 Lip 2012    Temat postu:

Styl:
T1 - 1,5
T2 - 0,5

Pierwszy tekst jak już inni podkreślali ma bardziej bogate słownictwo, bardziej rozwinięte zdania i opisy. Drugi tekst natomiast czyta się trudno, zapewne z powodu zbyt krótkich zdań.

Zgodność z tematem.
T1 - 1,5
T2 - 1,5

Daję po równo.

Fabuła:
T1 - 1,25
T2 - 0,75

W tekście pierwszym fabuła jest bardziej rozwinięta. Tekst drugi jest jakby zbyt słabo rozwinięty. W sumie to bieg plus odczucia.

Błędy:
T1 - 0,5
T2 - 0,5

Nie widzę błędów, albo i nie chcę widzieć. Daję po równo, gdyż oby dwa teksty są dobre pod względem błędów stylistycznych jak i ortograficznych.

Dodatkowo:
T1 - 1
T2 - 0

Tekst pierwszy przypadł mi bardziej do gustu pod względem opisów, a dwójka pod względem emocji.

Całość:
T1 - 1,5
T2 - 0,5

Tekst pierwszy wyszedł świetnie, chociaż mógłby być lepiej. Chętnie dalej bym czytała rozmowę Toto z Samem i przyglądała się jego życiu i poczytaniach. Co do dwójki... nie mam już czego obserwować, chyba, że jak zdejmują zwłoki z Bri. Ale wielki plusik za zabicie jej : >

RAZEM:
T1 - 7,25
T2 - 3,75

Spierdzieliłam coś o.O Edytowane.
W błędach ogółem dałam 2 punkty jak każdy, więc... A w regulaminie jest, że można dać 1. Nie wiem jak to rozwiążemy. Na razie max. punktów to 12 przez te 2 w błędach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Helen! dnia Pon 18:40, 16 Lip 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Patricia A. Moore, II kreski



Dołączył: 08 Lip 2012
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Pon 10:19, 16 Lip 2012    Temat postu:

Styl:
T1 - 1, 5
T2 - 1

W pierwszym tekście jak to już padało kilkakrotnie.. jest bogatsze słownictwo i ciekawiej się go czyta. W drugim tekście zabrakło rozbudowania zdań, zdania były zbyt krótkie.

Zgodność z tematem:
T1 - 1,5
T2 - 1,5

Fabuła:
T1 - 2
T2 - 1,5

Fabuła w pierwszym tekście jest ciekawsza niż w drugim, ogółem tekst pierwszy jest bardzo ładnie ujęty w zdania. Co do tekstu drugiego, tez jest bardzo fajny, ale jednak pierwszy przebija.

Błędy:
T1 - 1
T2 - 1

Ani w pierwszym ani w drugim tekście nie widzę błędów. Poza tym, nie znam się na czymś takim, zwykle kochana Emcia poprawia mi błędy xdd

Dodatkowo:
T1 - 1
T2 - 1

Oba teksty są ciekawe.

Całość:
T1 - 2
T2 - 2

Nie wiem co napisać, bo wszystko wymieniłam w powyższych tekstach. Tekst pierwszy bardziej zachęcający do czytania. Drugiemu tekstowi brakuje nieco bogatszego słownictwa, przez co nie chętniej się go czyta.

RAZEM:
T1 - 9
T2 - 8


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison
Lily Wilkes, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 2:55, 21 Lip 2012    Temat postu:

Tydzień minął, więc czas ogłosić wyniki!
Tekst pierwszy: 37,35 pkt
Tekst drugi: 25,65 pkt
Wygrywa tekst namber łan.

Autorką tekstu pierwszego jest Em, a drugiego Cukierkowa.
Gratuluję obu autorkom, świetnie się spisałyście. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
Nasza twórczość
/ Pojedynki
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin