Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dziennik Michaela Westa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
Pamiętniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vringi
Michael West, III kreski



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nowhere

PostWysłany: Nie 10:27, 05 Sie 2012    Temat postu: Dziennik Michaela Westa

13 września 2012 rok.
Na samym wstępie chciałbym podkreślić, że to nie jest pamiętnik. Pamiętnik brzmi... trochę dziewczęco, nieprawdaż? Więc powiedzmy, że to jest dziennik.
Nie wiem od czego zacząć. Kiedyś prowadziłem już coś takiego, ale miałem wtedy 4-5 lat i znajdowały się w tym same rysunki, liście, skrawki materiału i woreczki z paskiem.
Wracając do tematu. Dwie godziny temu jadłem owoc i na chwilę zagapiłem się w ekran monitora. Gdy chciałem nadgryźć jabłko, to... (werble) zgniło.
Wiem, że to szaleństwo ale tak właśnie było. Od razu pobiegłem do sklepu po zeszyt. Dołączam zdjęcie zgniłego jabłka.
Dziennik wsadzę do skrzynki, a tą schowam w dziurze pod panelami w podłodze. Jutro kupie do niej lepszą kłódkę.

24 września 2012 rok.
W końcu mi się udało! Niesamowite! Sprawiłem, że moja kanapka zapleśniała.
No, potem chodziłem głodny przez resztę lekcji, ale coś za coś.
Ważne jest to, że posiadam niesamowitą umiejętność, która może mi się przydać...
No właśnie? Do czego?

26 września 2012 rok.
Matka odchodzi od zmysłów. Wszystkie kwiatki w mieszkaniu zaczęły więdnąć.
To nawet zabawne, oglądać jak biega z tą wodą i podlewa je po kolei.
Mam tylko nadzieje, że nie zauważy, że to moja sprawka. Zrobiłoby się nieciekawie.
Ona naprawdę kocha kwiaty.
Tak czy inaczej wprowadzę dodatkowe zabezpieczenia. Muszę wymyślić jakieś dodatkowe zabezpieczenie, albo zacząć pisać dziennik szyfrem.

30 września 2012 rok.
Chwała temu staremu zgredowi, który uczy nas historii.
Jak zwykle drzemałem sobie na lekcji, gdy wychwyciłem jeden wyraz: kodowanie.
Nauczyciel spadł z krzesła, gdy spytałem, na czym to polegało. Ci idioci w śmiech, a ja wlepiam w starucha ślepia i czekam.
W drodze do domu wstąpiłem do księgarni. Z miejsca kupiłem słownik angielsko-polski. Z tego co usłyszałem, raz po prostu przetłumaczono wiadomość na język polski.
Przepisanie wszystkiego ze słownikiem w ręku było męką. Jak język może być tak trudny?
Teraz dziennik spoczywa bezpiecznie w kryjówce, klucz od kłódki wisi mi na szyi, a słownik jest schowany w poszewce razem z poduszką. Trochę niewygodnie się śpi, no ale trudno.

15 października 2012 rok.
Długopis mi się stopił w dłoni. Głupi plastik! Mam teraz poparzone opuszki palców, a dyro podejrzewa mnie o piromanie.
A możesz ty mnie...
To oznacza, że to nie działa jedynie na jedzenie i rośliny. Do listy rzeczy, na które działa mój dotyk można dopisać plastik i metal. Tydzień temu zardzewiała mi łyżeczka od herbaty. Powoli metalowe nogi mojej szkolnej ławki pokrywają się grubą warstwą rdzy.
Spróbuję jutro czegoś na przerwie.

16 październik 2012 rok.
To było genialne! Pomimo konsekwencji, jakie poniosę.
W czasie przerwy zostałem w klasie. Użyłem mojej mocy(można to tak chyba nazwać, nie?) na siedzeniu w krześle belfra. Spróchniało do tego stopnia, że gdy tylko na nim usiadł, to pękło z głośnym trzaskiem.
Niestety ktoś widział jak kręcę się przy biurku. Jestem na tydzień zawieszony.
Przez resztę dnia byłem osłabiony, ale warto było.

18 październik 2012 rok.
W domu mamy mysz! Matce odbija, a ojciec wziął trzecią zmianę, aby nie znosić jej lamentów.
Zastawiłem pułapki i czekam.
Muszę coś przetestować.

19 październik 2012 rok.
Mysz jest martwa. Pułapka ją zabiła na miejscu.
Zadeklarowałem się, że ją wyniosę.
Nad śmietnikiem użyłem mocy. Rozłożyła się w pół minuty.
Rozkład. To chyba na tym polega moja zdolność. Używam "Rozkładu".
To działa też na istoty żywe!

30 października 2012 rok.
Nienawidzę tego święta. Dlatego od razu wywiało mnie z domu.
Zawieszenie cofnięte, ale wolę się nie wychylać. Teraz rozkładam tylko własną ławkę.
I to co mi wpadnie w ręce na plaży.

3 listopada 2012 rok.
Ojciec przyszedł napruty do domu. Coraz częściej się to zdarza.
Dziś puszczałem kaczki nad morzem. Dość często to robię, zwłaszcza gdy nie mam niczego do czytania.
Poza tym dalej ćwiczyłem swoją moc. Na kamieniach!
Kruszą się i pękają.
poza tym widziałem piękny zachód słońca
piękny


15 grudnia 2012 rok.
Nie wiem w ogóle po co to pisze. Przestałem się tym tak męczyć, a poza tym bez żadnych zmian. Czyli nic co zasługuje na uwzględnienie w dzienniku.
Chciałem tu napisać coś innego. Jeden chłopak z klasy, More czy jakoś tak, miał zawalić rok. Nie wiem co mnie podkusiło, aby przepisać odpowiedzi sprawdzianu w pokoju nauczycielskim.
Potem wsunąłem mu tą kartkę cichaczem do szafki. Zobaczymy co z tego będzie.
Poza tym Flossy często się na mnie gapi na lekcjach. Trochę się obawiam, bo to wariatka, a ja dalej pamiętam ten cios w głowę książką.
A może przesadzam? W końcu to i tak cud, że nikt nie zwrócił specjalnej uwagi na spróchniałą zardzewiałą ławkę.

17 grudnia 2012 rok.
Szła za mną niemal pod sam dom! A mieszka zupełnie gdzie indziej!
W końcu mieszka z tą ciotką, nie?
To prześladowanie.
Muszę zacząć nosić ze sobą scyzoryk.
Zdecydowanie.
Poza tym nie mam na nią czasu. Musze skupić się na prezencie. W końcu 1 stycznia mam urodziny.

19 grudnia 2012 rok.
Ostatni dzień budy w tym roku i taki przypał.
Nie powinienem przepisywać tych odpowiedzi.
Belfer(k**wa kopana jego mać!) kazał temu całemu More rozdać sprawdziany semestralne. I ten błazen rozpoznał moje pismo.
To tak jak z tą topiącą się dziewczyną z wakacji. Teraz nie znajdę już przez to dobrego miejsca na plaży, aby mieć święty spokój.
Dlaczego nie mogłem się powstrzymać przed pomocą jej?
Poza tym Flossy znowu mnie śledzi. Szczerze? Powoli się do tego przyzwyczajam.
To chyba nie jest normalne, prawda?

20 grudnia 2012 rok.
Matka truje mi tyłek. znowu. Jest czwartek a ja nie poszedłem do szkoły.
Wielkie mi halo, dwa dni.
I tak nic już tam nie robią. A w okresie świąt wzrasta stężenie idiotyzmu w tym mieście.
Musiałem dziś ratować jakiegoś gówniarza, który mało nie wlazł pod koła samochodu. Debil. Co on sobie myślał? Że w parku jest?
Poza tym zniszczyłem dziś ulubione buty ojca. Nawet nie zauważył.
Puki co.

21 grudnia 2012 rok.
Spotkałem ją! Idiotkę, której uratowałem życie w lecie.
Kto normalny skaczę na głęboką wodę bez zdolności wstrzymania oddechu?
O ile dobrze pamiętam, a nie chcę tego pamiętać, to wyłowiłem ją wtedy na plaży i szybko przeprowadziłem resuscytacje, bo nikt z tych debili, co z nią przyszli nie wiedział co ze sobą zrobić.
Potem jak najszybciej zwinąłem się stamtąd.
O Jezu! Minęło pół roku a oni pamiętają moją twarz.
Mam dość! Jutro idę kupić prezent.

22 grudnia 2012 rok.
Ten dzień jest do dupy! Dlaczego muszę tu nocować? Ale wszystko od początku.
Zaczęło się od spotkania Flossy "Szajbuski" Whitemore w Tower. Kto normalny je lody w zimie. I potem ci narzeka że jej zimno.
Później ojciec nakrył mnie jak palę w pokoju. Beznadzieja.
Dostałem w twarz, przez co wygarnąłem mu co mi leży na sercu.
Nie wrócę tu więcej. Nigdy.
Niestety nie mam gdzie nocować, więc idę do Flo. Według jej logiki to całkiem normalne, że nieznajomy prosi ją o nocleg.

23 grudnia 2012 rok.
Jednak wróciłem do domu. Ojciec i ja podaliśmy sobie dłonie i nie gadamy ze sobą.
Decyzje podjąłem na dębie. Stare drzewo pod oknem dyra podstawówki. Gdy tam chodziłem do budy zawsze spędzałem tam cały wony czas.
Poza tym, wcześniej poznałem psychiatrę Flo, Susan. Niezła laska. Nieco starsza, ale w moim typie. Nawet poczęstowała sie papierosem, a to niespotykane.
Jutro święta. Ciekawe czy tylko ja mam złe przeczucia.
_____________

24 grudnia 2012 rok.
Ten dzień zaczął się jak każdy inny. Po powrocie do domu postanowiłem cały dzień spędzić w pokoju. Nic ciekawego.
Wszystko zaczęło się podczas wieczornej kolacji. Olać rozwód rodziców.
Dorośli zniknęli. Wyparowali, rozpadli na atomy, "puffneli" jak to określił jakiś idiota. Nie wiem jaki bo każdy w tym mieście jest idiotą.
Włamałem się do sklepu muzycznego. Użyłem publicznie rozpadu.
Miasto otacza bariera. Ściana, mur, kopuła, rondel, terrarium. Nazwa jest nieważna.
Ważny jest pożar i mój kolejny heroiczny wyczyn. Nie ma to jak uratować życie nieznajomej osobie i zawalenie jej mieszkania w celu ugaszenia go.
To nie jest ironia. Naprawdę. Oczywiście, że to ironia.
Uratowane dziewczę nazywa się Valerie East i okazało się w miarę znośne. Do czasu, gdy nie zapytało mnie o moc.
Nieźle ją wystraszyłem. Mam nadzieje jej więcej nie zobaczyć.
Jeszcze raz. To nie była ironia. Była, była.

25 grudnia 2012 rok.
Flossy Whitemore zabiła człowieka!
Nie napisałem tego wcześniej, ale ona jest taka sama jak ja. Mutantka. Sprawia, że rzeczy ożywają.
Jak jej gadający pluszowy kot.
Przebrała Grega za clowna i ożywiła sznur. Chłopak sam z siebie wisiał na placu i wszyscy mu się przyglądali.
Ciekawe kto się jeszcze domyślił.
Zabiła człowieka.
Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jak mogła to zrobić?
Dobra. Greg był dupkiem znęcającym się nad słabszymi, ale to...
Brak mi słów.
A nie! Nasuwa mi się jedno. Suka!
Miałem koszmar w którym brał udział clown. Potem obudziło mnie dobijanie się o drzwi.
Valerie East. Nie udało mi się jej spławić. Jedną noc pozwolę jej przenocować.
Na razie pijemy wino, a ja fermentuje soki. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

26 grudnia 2012 rok.
Ten dzień jest do bani.
Po pierwsze, przespałem się z East. Nawet jej nie znam!
Nie żeby mi się to nie podobało, ale są jakieś granice.
Po drugie: zostałem pobity przez Flo i jakiegoś iluzjonistę, zaraz po tym jak poprawiłem sobie humor poprzez zdewastowanie placu zabaw.
Trzecie. Poznałem Taylor Watson. Gadaliśmy w szkole, ale skończyło się na tym, że poszedłem przeprosić Flo.
No, w sumie bylem zbyt wredny dla Whitemore, ale nie powinienem wysłuchiwać jej odpowiedzi.
To takie żenujące.
Nigdy więcej tego nie zrobię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vringi dnia Pią 18:17, 14 Wrz 2012, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
Pamiętniki
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin