Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział XV
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
RPG / Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Poison
Lily Wilkes, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:19, 21 Lip 2012    Temat postu:

[Camprine-GV] 112, poludnie
Deborah wrzucila rower na motorowke, przytrzymala wyrywajaca sie Miau i doplynely do brzegu. Wystawila rower, wsadzila kota do koszyka i przejechala do Grantville.
Miasto bylo spustoszale, a domy, do ktorych zagladala swiecily pustkami. Ktos przeszukiwal je przed nimi, to ustalili juz dawno, ze wzgledu na pootwierane skrytki mieszczace sie pod podloga i szafki. Deborah modlila sie w duchu, by pol-spalone budynki nie zawalily jej sie na glowe.
Czy dalo sie to odbudowac? Zgliszcze?
Chwycila w dlonie rozwalona ceglowke. Co miala z nia zrobic? Potrzebowala jakiejs... formy. Ale skad miala wziac FORME?
Fundamenty. Zeby zbudowac dom potrzebne sa fundamenty... Skad wiedziala czy dom bedzie stabilny? Nie, to zly pomysl.
Skupila sie na cegle, ktora rozgrzala sie, a potem zaczela topniec. Deborah trzymala ja w reku, a mimo to nie czula goraca. W koncu cegla zaczela przypominac plasteline. Twarda, nieksztaltna, ale jednak.
"Lepianki"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Patricia A. Moore, II kreski



Dołączył: 08 Lip 2012
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Nie 10:25, 22 Lip 2012    Temat postu:

[Dom Vicky] Dzień 112, popołudnie.

Dziewczyna wpuściła Ryana i kazała mu usiąść.
- Nie pojmujesz sytuacji człowieku, ja chcę, żebyś był szczęśliwy z tą jak jej tam... Alyssą. Nie chcę cię mieszać w to co stało się tamtej nocy. To był błąd i możesz o nim zapomnieć, ja sama wezmę na siebie odpowiedzialność i wychowam to dziecko- powiedziała dość poważnym tonem.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że to dziecko jest moje? Moje jest, mam do niego tak samo równe prawa jak ty, więc mi tu nie mów, że mam o wszystkim zapomnieć, bo nie potrafię..
Nagle rozmowę przerwał im Rody wraz z jakąś dziewczyną.
- O k^$%#, dawno mnie nikt tak nie rozśmieszył!- na twarzy dziewczyny malował się uśmiech, po chwili zaczęła się śmiać jak opętana.
"Hę? Co jest? Czego ona tu szuka?"
Dziewczyna wyglądała jakoś dziwnie, miała podły wyraz twarzy a zamiast jej ręki zwisał gruby bicz.
"Co jest ku#%#^ z jej ręką?"
Ryan i Vicky patrzyli na dwójkę.
- Idziesz ze mną- rzekła zawijając Victorię w swój obślizgły bicz.
- Suuuuuper, tego właśnie chciałam. Dzięki ci nieznajoma, nie wiem gdzie mnie ciągniesz ale pójdę z tobą dobrowolnie, puszczaj mnie- Vicky machnęła ręką, zatrzymując na chwilę krążenie krwi dziewczyny.
Ciemnowłosa krzyknęła z bólu, po czym zaczęła się śmiać. Po chwili cała trójka wyszła z domu zostawiając blond surfera samego.
- A więc masz taką moc, dosyć interesujące- machnęła biczem wypuszczając blond włosą.- Nie boisz się mnie? Mnie potwora?- zapytała.
- Wiesz, nie bardzo mnie to obchodzi. Jestem w ciąży, już nic mnie nie zaskoczy.
- Ahh.. chcę byś zaczęła się bać.. chcę tego- powiedziała pod nosem tamta.
- Taa.. czad, mogłabyś chociaż powiedzieć jak się nazywasz biczoręka?
- Zapomniałabym, jaka ja okrutna, kurde, nie chciałam wymówić mego sławnego imienia. Nerine Devein jestem, nie słyszłaś gdzieś mego zacnego imienia?
- Raz. Słyszałam je. Czemu wyrządzasz krzywdę moim przyjaciołom?- zapytała Vicky.
- Bo oni są tacy zabawni. Lubię ludzkie cierpienie, to mi przynosi tak więlką radość, że nie wiem.. Ahhh- wzdychającym tonem powiedziała Devein.- Nie są tacy jak ty. Boją się mnie.
"Przecież ona mnie przeraża, wygląda jakby się naćpała"
- Mogę się wtrącić?- zapytał Rody.
- Ty? Niee.. ty jesteś tylko moim psychologiem, pomagasz mi w kryzysowych sytuacjach. Jak rozmawiam z kimś to się nie wtrącasz, rozumiesz?- machnęła mu biczem przed oczami.
- T-tak, rozumiem.
- A więc Nerine, gdzie prowadzisz?
- Zobaczysz- powiedziała tamta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sprężynka
Mistle Page



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:51, 22 Lip 2012    Temat postu:

[Grantville] Dzień 112/113, noc - Matson

Dziewczyna w milczeniu przypatrywała się Deborah, czekając, aż ta wyczuje jej obecność. Po kilku minutach Hinner faktycznie wzdrygnęła się i rozejrzała z niepokojem.
- Ktoś tu jest? Halo? - zaryzykowała. Prychnęła, kiedy odpowiedziała jej cisza i wymamrotała coś do siebie. Zmarszczyła brwi, obserwując, jak jej kot dostaje ataku szału, miaucząc i biegając w kółko.
Matson czuła, że jej czas dobiega końca, za chwilę obudzi się w swoim ciele. W ostatnich sekundach dostrzegła, że to, co robi Deborah przypomina proces palenia ze sobą cegieł.

***

- I co? - przywrócił ją do rzeczywistości głos Freda. - Gdzie cię rzuciło?
- Odkryłam sieć tuneli w Nowym Świecie! - rozemocjonowała się Matson, wstając chwiejnie z łóżka. Opowiedziawszy Bowenowi resztę historii zapytała: - Masz coś do jedzenia?
Chłopak parsknął ponurym śmiechem.
- Jedzenie? Coś ty. Nea robi co może, ale po ostatnich przygodach ze zwierzętami nawet ona boi się wejść do lasu. Słyszałem, że jakieś dzieciaki zabiły i upiekły psa. Inni idą w ślad za nimi.
"Psy? W takim razie ile kroków dzieli nas od kanibalizmu?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Michael West, III kreski



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nowhere

PostWysłany: Nie 23:48, 22 Lip 2012    Temat postu:

[Laboratorium] 112/113, północ - Katherine Abyss

Kat siedziała na obrotowym krześle, kręcąc się wokoło. Próbujący zasnąć chłopak z Michaeltown zgrzytał zębami.
- Śpij.
- Nie chce mi się - odparła uśmiechając się do tamtego. Zeskoczyła z fotela i porwała z biurka uratowane z miasta pudełko Scrabble. - I tak już nie zasnę.
Wepchnęła grę do torby zawieszanej przez ramie i raźnym krokiem ruszyła przez laboratorium.
- "Dobry wieczór" powiedziała Misaka ciesząc się na widok Kat.
Abyss uśmiechnęła się do Last Order i wzięła ją na ręce.
- Co tu robisz o tej porze? - zapytała dziewczynkę.
- "Nie mogę zasnąć" powiedziała Misaka uśmiechając się niewinnie.
Kat także się uśmiechnęła.
- To tak jak ja. Chcesz ze mną zagrać? - zapytała, wskazując skinięciem głowy pudełko wystające z torby.
- "Oczywiście!" krzyknęła radośnie Misaka, energicznie kiwając głową i machając rękami z ekscytacji.
Naprawdę uwielbiam tą małą.
- To poszukajmy jakiegoś wolnego stolika, dobrze?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vringi dnia Nie 23:51, 22 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Helen!
Nolan Knight, III kreski



Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chyba Świnoujście.

PostWysłany: Pon 21:24, 23 Lip 2012    Temat postu:

[W pobliżu schronu] Dzień 112, późny wieczór.

Rine i gromadka dotarli do okolic starego schronu. Ciemnowłosa uśmiechnęła się i spojrzała na Vicky. Dziewczyna dosyć nieźle ją irytowała. Nerine wreszcie pozwoliła sobie wyrzucić wszystko co musiała w tym przebłysku inteligencji.
- Wkurzasz mnie. Cholernie, cholernie mnie wkurzasz. "Czemu robisz kuku moim przyjaciooołommm?" Skoro jesteś po ich stronie to co z Rayankiem robicie przy jeziorze po stronie Camprine?! Jesteś po stronie Michaeltown to zamieszkaj tam gdzie są oni, a nie u przeciwników! To tak jakbym poszła teraz do elektrowni i wcisnęła się pod kocyk Nei albo Lacie z uśmiechem na ryju! Jesteś chora. Użyłaś na mnie mocy, wiesz, że ja ci się odgryzę? Tak, Vic, potrafię się odgryźć tak byś wiła się w spazmach bólu bez dotykania ciebie nawet małym palcem. Pamiętasz dzieciaczki Vane? Urodziła w trzy miesiące i nie ukrywam w tym swojego udziału. To było trzy miesiące temu, a wiesz co teraz mogę zrobić? Wyobraź sobie, że w godzinę twój brzuch zaczyna się niemożliwie rozciągać, kości zaczynają przyjmować nowy ciężar przy okazji sprawiając ci wielki ból. A na sam koniec wyskakuje bachor z rozdartym ryjem i musisz zrozumieć, że to twoje dziecko i pora je wychować w Nowym. Przepiękna wizja, nie? Tknij mnie jeszcze raz, a pozwolę sobie przyśpieszyć poród po czym zabiję dzieciaka na twoich oczach. Wśród moich ofiar nie miałam jeszcze noworodków, wiesz? To na pewno są słabi przeciwnicy. A teraz Vicky ciesz się, że jeszcze masz przyjaciół gdyż moi zostali zabici, popełniali samobójstwa, zniknęli, przeszli na stronę Michaeltown lub po prostu zaginęli. Teraz została mi przyjaciółka, psychol i kolega co ma dziś piętnastkę i na dodatek nie wiem gdzie jest.
Jednooka cicho załkała po czym zrzuciła z pleców swój stary i poniszczony plecak. Sięgnęła dłonią do kabur i wyciągnęła swój pistolet TT mierząc do Vicky i Rody'ego.
- Mam was dość. Jesteście wkurzający. Wynoście się póki mam w miarę dobry humor. Chociaż nie mam oka, a moją prawdą rękę zastępuję bicz, to nie sądzę bym chybiła. Dzięki tatku za zabieranie na strzelnicę. - powiedziała z uśmiechem.
Devein prychnęła po czym przyśpieszyła trochę czas , a Vicky z Rodym przez chwilę coś do niej mówili, ale nie była w stanie ich usłyszeć. Parka ruszyła wkurzona w las, a Neri przywróciła normalny bieg czasu. Sięgnęła do plecaczka i wyjęła z niego butelkę wody, tabletki z morfiną, papierosy, zapalniczkę i krótkofalówkę. Szybko połknęła tabletkę i po chwili poczuła ulgę. Zapaliła papierosa, oparła się o pobliskie drzewo po czym wciągnęła dym do płuc i zaczęła dzwonić krótkofalówką do Neah'a. Kilka chwil później odebrał radiotelefon.
- Hej, Niii. - wyrzuciła wyjmując papierosa z ust.
- Nerine? - zapytał do słuchawki. - To ty?
- Yhym, a co?
- Nic. Dziwię się, że żyjesz. Jedni mówili mi, że się załamałaś po śmierci Eff, drudzy, że popełniłaś samobójstwo, trzeci, że jesteś w laboratorium, a jeszcze inni, że do ręki przyczepił ci się jakiś wąż. Co tak się właściwie dzieje? Byłem w laboratorium i spotkałem tam tylko Echo, więc...
- Uuuaaa, plotki szybko się roznoszą. Każdy miał poniekąd rację. Wszystko ci wytłumaczę, ale jednak nie preferuje rozmów przez krótkofalówkę.
- Dobra, to gdzie jesteś?
- Schron. Czekam.
- Dobra, to już się zbieram.
Nerine westchnęła i poprawiła sobie włosy wbijając wzrok w mackę, którą trzymała krótkofalówkę.
- Neah. - mruknęła. - Wszystkiego najlepszego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sprężynka
Mistle Page



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:53, 25 Lip 2012    Temat postu:

[Laboratorium] Dzień 113 (21 października), ranek

Nea nie spała od kilku godzin, lewitując nad łóżkiem. Wcześniej robiła to nad podłogą, ale parę razy straciła równowagę i trochę się potłukła. Stwierdziła więc, że w razie czego łóżko jest miękkie.
Rozległo się pukanie.
- Proszę - mruknęła Nea. W drzwiach stanął Ethan. "Gdzieś ty był w tym zamieszaniu z przeprowadzką?", pomyślała, opuszczając się do pionu, wciąż jednak wisząc trzy centymetry nad ziemią.
- Czemu to robisz? - spytał chłopak, wyraźnie zaintrygowany. Vane wzruszyła ramionami.
- Dan przyprażył mi mózg, kiedy byłeś martwy na dnie morza. Od tamtej pory mam luki w pamięci, problemy z równowagą i tak dalej. Jad szerszeni w prawdzie mnie nie zabił, ale tylko pogorszył sprawę. Nie umiem zrobić nawet pięciu kroków nie zataczając się i nie wywalając. Z resztą, nie umiem ruszać połową lewej stopy - zakończyła. Ethan wyglądał na zdziwionego, ale po chwili otrząsnął się i wyrzucił z siebie:
- Właściwie przyszedłem tutaj, żeby ci coś pokazać. Znaczy, chodź ze mną. Czy tam lewituj, idziemy na górę, do hangaru - dziewczyna skinęła głową i podleciała do szafy. Z jej własnych ubrań zostało bardzo niewiele. Matson pożyczyła jej kilka sztuk odzieży ze swojej torby, z którą nie rozstawała się od pierwszej bitwy o Michaeltown. Poza tym Nea zwinęła ubrania i buty jakiejś strażniczki z elektrowni. Były prawie dobre.
Poleciała wraz z Ethanem na górę, mijając dzieciaki pytające się co kilka sekund gdzie jest jedzenie.
- Jesteśmy głodni! - krzyknął rozdzierająco jakiś jedenastolatek.
- Ja też - odpowiedziała mu cierpliwie Nea, tłumiąc frustrację. - Wszyscy jesteśmy. Musimy to... przetrwać.
W hangarze urządzono kuchnię polową. W jakimś prowizorycznym kociołku nad ogniskiem parę dzieciaków gotowało jakąś zupę. Jeśli wierzyć ich rozmową, był to dziwaczny bulion złożony z wody, psiego mięsa, jakiś roślin, które uznali za jadalne i paru grzybów.
Zapach był zniewalający, a Nea chciała zapytać, co chcą za miskę zupy, ale Ethan prowadził ją dalej. Po trzech minutach minęli łagodny pagórek i zagłębili się w brzezinkę, a chłopak pokazał jej, by była cicho.
Nea zamilkła, kucając dwa centymetry nad ziemią i nasłuchując rozmów grupki obradującej po drugiej stronie brzezinki.
- Mutanci to zaraza! - usłyszała gniewny głos jakiegoś chłopaka. - To nie ludzie, to.. to jakieś trolle! Odmieńcy, których trzeba wytępić! Musimy się zbuntować, stworzyć organizację...
Wywód trwał kilka minut, a Nea i Ethan bezszelestnie oddalili się z powrotem w stronę hangaru.
- Ekipa Ludzi - powtórzyła Nea. - Widziałam ich graffiti jeszcze w mieście, ale po tym, jak uratowaliśmy im tyłki... No dobra, nie wszystkie, ale...
Pokręciła głową. "Głód, jakieś gnojki pełne nienawiści, konflikt z Camprine, zniknięcia różnych osób... Co jeszcze?".
- Ethan...
- Hm?
- Fajnie, że zmartwychwstałeś. Jesteś pewien, że nie jesteś zombie i nie chcesz zjeść mojego mózgu?
- Się zobaczy - odparł McSyer z drwiącym półuśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rpggone.fora.pl Strona Główna ->
RPG / Archiwum
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin